wtorek, 30 czerwca 2015

Wyprawa do Ustronia


W sobotę 27 czerwca wyruszyłem z moimi podopiecznymi z Klubu Seniora MACIEJ
z Chorzowa Maciejkowic, na kolejną wyprawę. Tym razem zabrałem ich na wycieczkę do Ustronia.


Zaczęliśmy wizytą w Muzeum Hutnictwa i Kuźnictwa im. Jana Jarockiego.
Muzeum ma swoją siedzibę w dawnym budynku dyrekcji huty „Klemens”.
Tak, tak, to nie pomyłka. Ustroń kojarzy nam się jako miejscowość uzdrowiskowa,
a tymczasem działał tu do niedawna można by rzec w pewnym sensie „przemysł ciężki”.


Hutę żelaza założono w Ustroniu w 1772 roku. Cały kompleks – wielki piec, odlewnia, warsztaty – kuźnice, fryszarki, zakład budowy maszyn rolniczych – otrzymał imię
św. Klemensa. Kompleks funkcjonował ponad 120 lat. Z czasem technologia wytapiania żelaza uległa unowocześnieniu, co z kolei wiązało się z zastosowaniem węgla kamiennego, którego w rejonie Ustronia po prostu nie było. Koszty transportu surowców (rud żelaza i węgla) miały bezpośrednio wpływ na opłacalność produkcji huty.Wielki piec w ustrońskiej hucie przestał funkcjonować w 1897 roku i tak stopniowo huta kończyła swoją działalność.


A wracając do kwestii tego, że my postrzegamy Ustroń jako miejscowość uzdrowiskową ...

Jak wynika z miejscowych kronik, zdrowotne właściwości tutejszego klimatu zauważono już w drugiej połowie XVIII wieku. Pierwsi kuracjusze, którzy pomieszkiwali u lokalnych gospodarzy, zażywali zimnych kąpieli rzecznych oraz kuracji żętycowych, polegających na piciu serwatki, będącej produktem ubocznym przy wyrobie owczego sera. Kuracja taka łagodziła schorzenia płucne.

A czy produkcja hutnicza może mieć uzdrowicielskie właściwości ? Cóż to za pytanie ?
Ha, a okazuje się, że może. Oczywiście to taki wielki skrót myślowy. Chodzi tutaj o pomysł hutników na ułatwienie sobie życia, który po jakimś czasie okazała się świetnym sposobem na leczenie chorób reumatycznych. Chcąc się myć w ciepłej wodzie, hutnicy po prostu wrzucali do zbiornika z zimną wodą bryły rozgrzanego do czerwoności żużla, wydobytego z wielkiego pieca. Zawarte w żużlu związki siarki uwalniane w wodzie, przynosiły ulgę w bólach reumatycznych. Odkrycie to, wykorzystano w salonie kuracyjnym, który powstał obok ówczesnego hotelu.

Historię powstania huty i początków kuracyjnych Ustronia wysłuchaliśmy na wstępie zwiedzania muzeum. Potem mieliśmy okazję podziwiać poszczególne ekspozycje.
A było co podziwiać - cieszyńskie stroje ludowe, różnego rodzaju sprzęt codziennego użytku, wystawa dawnych zabawek, eksponaty prezentujące historię Ustronia, mini skansen przemysłowo – rolniczy – naprawdę było co oglądać.

















Po zwiedzeniu muzeum zaliczyliśmy wizytę w małej kawiarence „Ustronna”. Tam mieliśmy okazję spróbować miejscowego przysmaku … szarlotki z bitą śmietaną. Tu muszę się przyznać, że to taka moja słodka słabostka. Gdziekolwiek jesteśmy po raz pierwszy próbuję właśnie szarlotki. Ta ustrońska była przepyszna – polecam gorąco. Nigdzie jeszcze takiej nie spotkałem.



Kalorie należy szybko spalić, więc kolejnym punktem naszej wycieczki był spacer po Ustroniu. Ze względu na małą mobilność moich podopiecznych, większość z nich dotarła jedynie do parku obok ustrońskiego amfiteatru. Ale warto było tam zajrzeć. Tereny parku ładnie utrzymane, a w tereny zielone wkomponowane prace artystów rzeźbiarzy, którzy uczestniczyli w organizowanych przez Ustroń międzynarodowych plenerach rzeźbiarskich. Zawsze zastanawiałem się nad tym jaką trzeba mieć wyobraźnię, by z kloca drewna wyczarować coś tak wspaniałego. Zresztą zobaczcie sami ...










Kolejnym etapem naszej wycieczki był przejazd na Równicę. Liczyłem na to, że deszczowe chmury przewieje wiatr i będzie można podziwiać wspaniałe górskie widoki. Niestety, nie do końca aura była dla nas łaskawa. Skończyło się więc na wizytach w lokalach, oferujących miejscowe przysmaki. Nie powiem, było smacznie. Natomiast w kwestii tego na ile są one regionalne (tak samo jak większość oferowanych pseudo góralskich pamiątek) mam mało pochlebną opinię.






Pomimo tego, że Ustroń żegnał nas deszczem, wracaliśmy zadowoleni, bo mogliśmy znów coś ciekawego wspólnie przeżyć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz