W trakcie rowerowych wypraw uda się za każdym razem wypatrzeć coś ciekawego. Zawsze coś rzuci się w oczy, co czasem zaskoczy, zastanowi, zachwyci lub zasmuci. Kiedy jedziesz ulicami naszych miast, rzucają się w oczy przede wszystkim zabazgrane ściany. Większość z tych bazgrołów, to przede wszystkim kibolskie wulgaryzmy. Czasem zdarzy się ciekawe graffiti, barwne, dowcipne, zrobione ze smakiem. Mnóstwo na ścianach różnego rodzaju symboli. Zastanawiałem się, skąd w nas ten pęd do bazgrania po każdej powierzchni, która jest nam dostępna, skąd ta konieczność wyrażania się tymi wszystkimi znakami, symbolami? Tyle ich na każdej ścianach, parkanach, że wydawałoby się że są one nam niezbędne, ale czy cokolwiek ze sobą niosą?|
Dziś siedząc przy komputerze przeglądam różne opracowania na temat znaków, symboli, które są obecne w naszym życiu od zawsze. Ludzie przekazywali za ich pomocą pewne informacje – także w dzisiejszych czasach z łatwością możemy dostrzec niektóre z nich. Jednak czy zdajemy sobie sprawę z tego, co naprawdę znaczą?
Człowiek posługiwał się obrazami na długo przed
powstaniem alfabetu. Posługując się ilustracją, można w jednej chwili ogarnąć
lub zrozumieć relacje, powiązania, czy związki przyczynowe, których dokładne
opisanie może zająć kilka stron tekstu. Obrazy, obrzędy, symbole i myślenie
symboliczne należą do natury człowieka. Nie potrafią się bez nich obejść
religia, sztuki plastyczne, literatura, muzyka, obrzędowość ludowa, czy
polityka. W naszych czasach, w epoce cywilizacji obrazkowej, wszelkiego rodzaju
znaki i symbole w dwójnasób mają ogromy wpływ na nasze życie. Przy czym kiedyś większość
symboli niosła ze sobą jakąś „głębię”, dziś w większości przypadków jest po
prostu uproszczeniem wywołującym w umyśle ludzkim skojarzenia, które prowadzą
do jego rozpoznania, które coś znaczą, o czymś informują i dzięki temu stanowią
prosty środek służący do komunikowania się ludzi.
Całe nasze życie upływa w świecie symboli. Codzienne uśmiechy
i miny, uściski dłoni i powitania służą przekazywaniu informacji. Symbole są
typowa formą ludzkiej ekspresji. Symbol wyraża to, czym człowiek jest, co myśli,
czuje, a co nie da się wyrazić przy pomocy słów. Tak proste rzeczy, jak pocałunek,
wyciągnięte ręce dziecka, uścisk po długim rozstaniu, wyraz twarzy - wszystko
to rozumiemy intuicyjnie lepiej niż słowa.
Zdałem sobie sprawę w tym momencie, że trzeba koniecznie
rozróżnić dwa, na pozór bliskoznaczne pojęcia – symbol i znak. Symbol jest znakiem,
ale nie każdy znak jest symbolem. Znak o czymś informuje, coś zastępuje i oznacza,
czasem nakazuje, ale nie może być tu mowy o symbolu. Natomiast symbole są szczególnym
rodzajem znaków, które nie tylko coś oznaczają, ale również oddają pewną głębię
… jak to ktoś napisał … symbol jest widzialnym znakiem niewidzialnej rzeczywistości.
W formie zewnętrznej objawia wnętrze, w cielesności - duchowość, w tym co
widzialne – postać niewidzialną.
Interpretacja symbolu zależy w dużej mierze od danej osoby,
natomiast interpretacja znaku jest bardziej określona przez dziedzinę, w której
on występuje i pełni określoną funkcję. Przy symbolice mamy możliwość
postrzegania jej czasami na dwóch skrajnie przeciwnych biegunach. Przykładowo woda
jest symbolem życia, ale podczas powodzi niesie śmierć. Słonce pozwala rozkwitać
życiu, ale niesie z sobą usychanie i umieranie. Czerwień wiąże się z krwią, a
ta z zżyciem, z drugiej jednak strony kojarzy się z przelewem krwi i śmiercią. Symbol
węża w logo farmaceutów przypomina, że trucizna może zarówno spowodować śmierć
jak i ratować życie.
Z symboliką wiąże się w pewnym stopniu inne pojęcia,
między innymi kwestia różnego rodzaju rytuałów. W trakcie ostatniej rowerowej
wycieczki miałem okazję zobaczyć i uwiecznić aparatem swoisty rytuał wieszania
na poręczach kładek czy mostów kłódek, które mają symbolizować niezłomną miłość
aż po grób. Odpoczywając w miejskim parku przez chwilę po kolejnych kilometrach
na siodełku, cieszyłem oczy parkowym zaułkiem, ze sztuczną wysepką i mostkiem
nad oczkiem wodnym. W koło cisza sobotniego wczesnego poranka …
W którymś
momencie zauważyłem parę młodych ludzi … mocno zaaferowani sobą, weszli na
mostek … gdyby nie refleks słońca, które akurat wyjrzało na chwilę za chmur i odbiło
się od powierzchni czegoś metalicznego w ich rękach, pewnie nie zwróciłbym szczególnej
uwagi na nich. Ot, cóż … po prostu zakochani. Ale ten błysk i perlisty
młodzieńczy śmiech, spowodował, że dyskretnie ale z uwagą spoglądałem z
ciekawością w ich kierunku.
A Oni tymczasem wspólnie powiesili na poręczy małą
kłódkę, szepcą do siebie pewnie jakieś miłosne zaklęcia. Po jakimś czasie
poszli sobie, a ich połyskująca kłódka została, jak wiele innych powieszonych w
tym miejscu. Przypinanie kłódki do poręczy mostu na znak
niezłomnego uczucia to rytuał, który od kilku lat odprawiany jest na całym
świecie. Jak przeczytałem w necie, zwyczaj wieszania "kłódek miłości"
pochodzi podobno z Florencji. Uczniowie szkoły Sanita in Costa San Giorgio
zabierali kłódki ze swoich szafek szkolnych i wieszali je z wyznaniami
miłosnymi na Ponte Vecchio. Zwyczaj ten został z kolei spopularyzowany przez
pisarza Federico Moccia w powieści "Tylko Ciebie chcę", w której
główni bohaterowie, na znak miłości, przypinają kłódkę na rzymskim moście Ponte
Milvio, a kluczyk wrzucają do Tybru. Niedługo po publikacji książki kłódki na
Ponte Milvio zaczęły pojawiać się naprawdę, a „kłódkomania” ogarnęła cały
świat. Co niektórzy robią na tym niezły szmal. W necie można znaleźć ogłoszenia
firm, które oferują stosowny grawer na specjalnych kłódkach.
Miłość podobno jest wieczna, ale czy można
ją zamknąć, uwięzić J … i tu
znów do głosu dochodzi prawda, że interpretacja symbolu zależy
w dużej mierze od danej osoby …