wtorek, 30 września 2014

A w górach już czuć jesienią

A W GÓRACH JUŻ CZUĆ JESIENIĄ

A w górach już czuć jesienią
Buki nieśmiało liście malują czerwienią
Nisko pochylona, zgarbiona staruszka brzoza wtóruje osice
W starej kapliczce po nocnym czuwaniu dogasają znicze.

A w górach już czuć jesienią
Postrzępione chmury szczyty okrywają bielą
Zachmurzone, zapłakane rosą słoneczników twarze
W polu stoi samotnie strach pozbawiony marzeń.

A w górach już czuć jesienią
W schronisku pusto, tylko koty drzemią
Myśli ponure na chwilę przegania słów kilka Twoich :
„To popatrz na góry i uśmiechnij się do nich”.

Patrzę więc i uśmiecham się do nich z nadzieją
Że w dolinach moje smutki ukryją i pozwolą uciec przed jesienią.

                     (zdjęcie z portalu: www.naszesudety.pl )

poniedziałek, 29 września 2014

Amor to czy Kupidyn :)

Znajoma na jednym z portali społecznościowych zamieściła poniższe zdjęcie z komentarzem ...

 
 
"... i już można wbijać szpile :) "
 
Lubię jej wpisy, bo dają do myślenia, wywołują chwile uśmiechu :) Skomentowałem ten Jej wpis hasłem, że równie dobrze można w te serduszka puszczać strzały Amora czy Kupidyna.
 
Z tego wszystkiego wywiązała się sympatyczna wymiana myśli. Jak zwykle w takich chwilach szukam odniesienia do tekstów, które mi się kiedyś napisało. Wygrzebałem więc z szuflady zapis mojej rozmowy z Kupidynem ...
 
 
 Rozmowa z Kupidynem

Topiłem wczoraj wieczorem
Smutki w szklance piwa
Szukając grosika pod stołem
Znalazłem tam pijanego Kupidyna.

Mruczał drań przez sen zaklęcia
O biedakach zakochanych marudził:
No cóż waść tak patrzysz zawzięcie
Wielcem się dziś natrudził.

Jego głupim gadaniem wkurzony
Posadziłem gościa za stołem
Temat musi być wyjaśniony
Na gościa się uwziąłem.

Jak to jest? Powiedz draniu
Jak trafiasz strzałami miłości?
Nie kocha Ta, której oddanym w kochaniu
Kocha ta, która dla mnie może rozpłynąć się w nicości.

Kupidyn rzecze na to, bo z letargu się zbudził:
O prawdziwej miłości prawicie jak o zbawicielu
Każdy z was o nim kwieciście i wiele mówi
A twarzą w twarz spotkało się z nim niewielu.

Drzewiej bywało, żem z przyjemnością latał
Puszczając strzały miłosne z mego łuku
Ludzkie drogi szczęśliwie na wieczność żem splatał
Westchnień dziękczynnych za to miałem od liku.

Cóż, kiedy was wszystkich zwodzą
Przyziemne, puste korzyści starania
Dusze wasze wszystkiego w miłości pragną
Wszystkiego … oprócz kochania.

Cóże w tym dziwnego, że tym rozżalony
Robaka zalewam złocistym bogów napojem
Nie trudno w takim stanie o jaki strzał chybiony
Przyjąć ci będzie trzeba to ze spokojem.

Jakżeż przyjąć to wszystko ze spokojem
Kiedy każda myśl ku Niej cichcem ucieka
Zamiast cieszyć się dnia uniesieniem
Smutkiem każdy kolejny dzień się zamyka.

Na to Kupido znikając, już nie odpowiedział ...
Nie chciał odpowiedzieć, czy sam nie wiedział ?
 
Cóż ... samo życie. Życie, które bez pomocy rzeczonego Kupidyna i tak zaproponowało jeszcze inne rozwiązanie ... ale tak widocznie musiało być .