To cząstka mojego wekendowego pobytu w schronisku Głodówka na Polanie Głodówka.
poniedziałek, 26 maja 2014
Tatry - widok z Polany Głodówka
Dzisiaj nie będzie żadnego tekstu. Natomiast bedą zdjęcia, które same mówią za siebie.
To cząstka mojego wekendowego pobytu w schronisku Głodówka na Polanie Głodówka.
To cząstka mojego wekendowego pobytu w schronisku Głodówka na Polanie Głodówka.
czwartek, 22 maja 2014
Wyprawy dalekie i bliskie
„ … Widzicie zdjęcia z egzotycznych miejsc, wyobrażacie
sobie, jak pięknie tam musi być. Słuchacie opowieści, w których wszystko jest
pełniejsze i smakuje inaczej. W których dni są niepodobne do siebie, ludzie są szczęśliwsi,
a słońce świeci zawsze. Zazdrościcie, marzycie, planujecie, odkładając decyzje
na lepszy moment, który jednak nigdy nie nadchodzi. Wasz kalendarz jest zawsze
zbyt pełny, piętrzą się trudności, zobowiązania. A czas płynie. Wiedziecie
życie, jednocześnie marząc o innym …”
To cytat z książki Tomka Michniewicza „Swoją drogą”.
Cóż, można by moje przemyślenia skwitować krótkim stwierdzeniem – samo życie.
Od najmłodszych lat ciągnęło mnie w świat … daleki, tajemniczy, pełen zagadek.
Niestety, tak jak w cytowanym powyżej tekście … piętrzyły się trudności,
zobowiązania, zawsze było coś ważniejszego. Myślę, że to też kwestia odważenia
się, podjęcia decyzji.
Co więc pozostało … dawnymi czasy, najpierw ucieczka w
lekturę książek, cotygodniowe wyprawy w góry, a teraz lektura różnego rodzaju
czasopism i śledzenie wypraw innych w internecie. Półki z książkami podróżników
tych znanych i mniej znanych uginają się pod ich ciężarem (ot, jak widać na załączonym rysunku :) ). Niektóre przeczytały
się w trzy dni, w niektórych utknąłem gdzieś w środku. Są też takie, do których
wracam co jakiś czas, by przynajmniej w głowie, wraz z autorem książki po raz
kolejny pokonać kilometry zamierzonej i niezamierzonej trasy.
Trochę z
zazdrością ale też z wielkim zaciekawieniem śledzę przez internet wyprawy innych. Wyprawy dalekie i bliskie. Ktoś,
kiedyś, podpowiedział mi blog Kingi Choszcz i Chopina. I tak właściwie od nich zaczęło
się moje podróżowanie z innymi przez internet. Ostatnio trafiłem na bloga Uli –
studentki z Zielonej Góry. Ula aktualnie jest
w Meksyku, w San Cristobal de las Casas w stanie
Chiapas. Dzięki
relacjom Uli, można zobaczyć to, czego nie zobaczy się w przepięknych folderach
biur podróży … prawdziwe życie, ciekawych ludzi, miejsca, które mają swój
niepowtarzalny urok. Ula pisze swoje relacje w prosty a zarazem ciekawy sposób,
inspiruje, budzi ciekawość i daje odpowiedzi na pytanie jak to życie toczy się
gdzieś tam daleko, gdzie nas nie ma. Polecam – zajrzyjcie na - http://adamantwanderer.blogspot.com
.
Pisałem powyżej o wyprawach dalekich i bliskich. Jeżeli chodzi o wyprawy „bliskie” lubię
zajrzeć na blog mojego imiennika Adama zwanego Beszadem – http://beszad.blog.onet.pl
. Beszad to rodowity Ślązak z Mysłowic, którego ścieżka zawodowa zaprowadziła
na bieszczadzkie połoniny. Lubię czytać relacje Beszada, w których pokazuje
historię i dzień dzisiejszy bieszczadzkiej krainy. Momentami to wszystko
przesycone głębokimi przemyśleniami o charakterze religijnym, ale jeżeli podchodzi
się do tego tematu na luzie, nie przeszkadza to a daje często do myślenia.
Nie byłbym sobą, gdybym nie zakończył tekstem. Napisało mi się kiedyś taką piosenkę, gdy już byłem bardzo, bardzo zmęczony drogą ... Bo
przecież po każdej z wypraw wracamy tam, gdzie nasz dom …
GDZIEŚ,
KIEDYŚ, KTOŚ POWIEDZIAŁ
Gdzieś,
kiedyś ktoś powiedział
Mój dom jest tam
Gdzie namiot swój postawię dziś
Lecz zawsze na dnie serca
W pamięci tkwi
Rodzinny dom, gdzie stary strych
Przystanią był.
Ref.
Tam kufer pełen marzeń stoi
W kominie z sadzą tańczy wiatr
W albumie starym parę zżółkłych leży zdjęć
Powrócić z szlaku chciałbym tam.
W schronisku siedzę zagubionym
Gdzieś wśród chmur
Myślami błądzę pośród gór
Na mapie szlaków już zdeptanych
Szukam znów
Tej drogi, która wiedzie tam
Gdzie przystań ma.
Mój dom jest tam
Gdzie namiot swój postawię dziś
Lecz zawsze na dnie serca
W pamięci tkwi
Rodzinny dom, gdzie stary strych
Przystanią był.
Ref.
Tam kufer pełen marzeń stoi
W kominie z sadzą tańczy wiatr
W albumie starym parę zżółkłych leży zdjęć
Powrócić z szlaku chciałbym tam.
W schronisku siedzę zagubionym
Gdzieś wśród chmur
Myślami błądzę pośród gór
Na mapie szlaków już zdeptanych
Szukam znów
Tej drogi, która wiedzie tam
Gdzie przystań ma.
wtorek, 20 maja 2014
Bo wiosna jest Przyjacielu wtedy ...
Efekt wiosennego spaceru ... parę zdjęć i stary wiersz z szuflady :)
Słoneczko przetrzepie roześmiane obłoki – poduchy.
Bo tak naprawdę Wiosnę poczujesz Przyjacielu dopiero wtedy
Bo Wiosna Przyjacielu, przyjdzie niespodzianie
Gdy
w sercu będziesz akurat robił remanent
Kiedy właśnie będziesz wyrzucać trochę zaniedbanych spraw
Wybuchnie - zakwitnie w twej duszy kwiecień, a może maj.
Bo na Wiosny wdzięki, mój Przyjacielu
BO WIOSNA JEST
PRZYJACIELU WTEDY
Bo
Wiosna jest Przyjacielu wtedy
Gdy na polach ktoś położy zielone pledy
Kiedy
wiatr ciepły ukołysze pąki – maluchyGdy na polach ktoś położy zielone pledy
Słoneczko przetrzepie roześmiane obłoki – poduchy.
Bo tak naprawdę Wiosnę poczujesz Przyjacielu dopiero wtedy
Gdy
spaceru pastylek kilka przepisze Ci medyk
Kiedy
bociek na spacerze tym ukłoni Ci się, dumny wielce
Ptasie
radio zanuci swoje przeboje,
A
Ty uśmiechniesz się za nie w podzięce.
Bo Wiosna Przyjacielu, przyjdzie niespodzianie
Kiedy właśnie będziesz wyrzucać trochę zaniedbanych spraw
Wybuchnie - zakwitnie w twej duszy kwiecień, a może maj.
Bo na Wiosny wdzięki, mój Przyjacielu
Gdy
duszę łaskocze i wzrusza nas wielu
Kiedy
radością, energią rozpiera, odurza
Nikt
Jej obojętnym nie pozostaje,
W Jej wdziękach głowę zanurza.
W Jej wdziękach głowę zanurza.
piątek, 16 maja 2014
Magia Krakowa
Kraków. Już bardzo dawno temu uległem magii tego miejsca i słowom o zaczarowanej dorożce, zaczarowanym dorożkarzu i ... co tam jeszcze było ? a no tak ... zaczarowany koń.
Był czas, kiedy służbowo, przynajmniej raz w tygodniu byłem w Krakowie. O ile tylko czas pozwalał, uciekałem w labirynt starych uliczek szukać tego czegoś, co było nieuchwytne, a takie bardzo krakowskie. Jak wyglądało moje pierwsze spotkanie z Krakowem ? Tekst jest przydługi, więc jeżeli drogi czytelniku znudzisz się nim w połowie, przerwij i zajrzyj na blog Kamili Pawelskiej, gdzie znajdziesz zwyczajny a zarazem wspaniały Kraków, malowany jej fotografiami. Polecam: przedsiebieprosto.blogspot.com :)
Co niby szary duch, niby czarodziejski dym
Unosić się miało uliczkami Grodu Kraka.
W ustach tych, którzy podobno widzieli w tę noc
Zaczarowana dorożkę, zaczarowanego dorożkarza i ...
Co tam jeszcze było ? A ... koń !
Niczym Holmes, niczym pies gończy
Biegałem, węszyłem grodu starego ulicami.
W biegu tym zatraciwszy się zupełnie
A z każdym krokiem wątpliwości coraz większe
Zmęczony, zły, pełen rozczarowania
Usiadłem zrezygnowany, gdzieś na ławeczce, na Plantach.
Myślałem : "...po cóż mi w ogóle ta cała wyprawa".
A w jej twarzy coś znajomego, niczym uśmiech babciny
Pachnący ciastem, kubkiem kakao, powidłem z żurawiny.
Ale kiedy żółcienie się tak pięknie żółcą
I wiosną zieloną śmieje się trawa
Tak bardzo chce się po prostu z kimś porozmawiać.
Gdzie, nie chwaląc się wcale
Portret młodości mojej znajdziesz pan między inne schowany.
Zapraszam na przechadzkę z moją Żabcią
Dlaczego poszedłem ?
Sam nie wiem, jak długo jeszcze będę się dziwił.
Co nabiwszy garłacza guzem od żupana
Strzela ku dowódcy wojsk obcych, a ten trafiony ginie.
Wzdychając, wskazuje mi kolorowe płótna
W tych płótnach miasta zaklęta jest dusza
Spójrz na te malowaną kamieniczkę, jakżeż ten kot okiem do nas mruga.
Całując ręce, do mej przewodniczki mówi :
Bonjour, Mon Amie, jak się dzisiaj czujemy moja droga ?
Żabcia na mych butach ucięła sobie drzemkę
W słońcu na kocich łbach wróble gwarzą
Smutny Pan z uśmiechem całuje Babci rękę.
Poczym
moja Znajoma prowadzi Floriańską :
Ach, gdyby te mury
mogły mówić
O monarchach, posłach, którzy drogą zmierzali królewską
Opowiedzieć by mogły, lecz po co wspomnienia budzić.
Ktoś za kimś próbuje biec
Zapachem kawy kusi Michalika Jama.
Przedzierać niemal się trzeba, niczym przez knieję
Moja Znajoma zaś w boczną uliczkę mnie wiedzie.
A za drzwiami zupełnie inny świat wspaniały
Wszystko niczym w czasie, niczym w kadrze, zatrzymane.
Na kredensie, podłodze, gdzie bądź, książek leży wiele
Dwa łabędzie tańczące pod wysoką wieżą.
Krakowskich mieszczan, chłopstwa, któż wie kogo jeszcze
Który chłonie, pije słowa nadziei z ust Naczelnika Tadeusza.
Rysy znajome, tak piękne, podkreślone rumieńcami
Zdaje się słychać, jak gołębie gruchają, jak trzepoczą skrzydłami.
Tymczasem od Mariackiego płynie hejnał po krakowskich dachach
Po srebrzystych, po rdzawych, pośród balkonów tonących w kwiatach.
Każde zdjęcie, to historia, rzeczywistość, cały życia kawał
Tu pogrzeb, teatr, dyskurs uczony, a tam karnawał.
To znów ciepły uśmiech doda
Widać, że momentami Ją wspomnienia przykre gnębią.
I dopiero teraz wydawało mi się czasami
Że czuję, że wiem, gdzie szukać mam tej aury, tej krakowskiej atmosfery.
Komu miałby tak wspaniale gotować Wierzynek ?
I czy bez kwiaciarek byłby wesoły Rynek ?
Usiądę gdzieś, może na Plantach
I gdy kogoś wypatrzę, spróbuję powiedzieć :
I wiosną zieloną śmieje się trawa
Tak bardzo chce się po prostu z kimś porozmawiać.
Był czas, kiedy służbowo, przynajmniej raz w tygodniu byłem w Krakowie. O ile tylko czas pozwalał, uciekałem w labirynt starych uliczek szukać tego czegoś, co było nieuchwytne, a takie bardzo krakowskie. Jak wyglądało moje pierwsze spotkanie z Krakowem ? Tekst jest przydługi, więc jeżeli drogi czytelniku znudzisz się nim w połowie, przerwij i zajrzyj na blog Kamili Pawelskiej, gdzie znajdziesz zwyczajny a zarazem wspaniały Kraków, malowany jej fotografiami. Polecam: przedsiebieprosto.blogspot.com :)
MOJE PIERWSZE SPOTKANIE Z KRAKOWEM
Co niby szary duch, niby czarodziejski dym
Unosić się miało uliczkami Grodu Kraka.
Tyle westchnień, słów zachwytu
Wizji, ubarwień, kolorytuW ustach tych, którzy podobno widzieli w tę noc
Zaczarowana dorożkę, zaczarowanego dorożkarza i ...
Co tam jeszcze było ? A ... koń !
Tak więc pełen nadziei, że będzie mi dany
Zaszczyt poczucia, dotknięcia, przekroczenia
bramyNiczym Holmes, niczym pies gończy
Biegałem, węszyłem grodu starego ulicami.
Zmęczony, zły, pełen rozczarowania
Usiadłem zrezygnowany, gdzieś na ławeczce, na Plantach.
Myślałem :
"...
no i gdzież jest ta nieuchwytna aura
Ten
czarodziejski klimat, ten sen i bajka"Myślałem : "...po cóż mi w ogóle ta cała wyprawa".
Na ławeczce, naprzeciw, starsza Pani usiadła
Śmieszny ratlerek na jej kolanach się układaA w jej twarzy coś znajomego, niczym uśmiech babciny
Pachnący ciastem, kubkiem kakao, powidłem z żurawiny.
Pan
nie tutejszy ?
Wiem,
wiem nie moja sprawaAle kiedy żółcienie się tak pięknie żółcą
I wiosną zieloną śmieje się trawa
Tak bardzo chce się po prostu z kimś porozmawiać.
Byłeś
pan może na Floriańskiej Bramie ?
Tam,
gdzie świat cudny na płótnach malowanyGdzie, nie chwaląc się wcale
Portret młodości mojej znajdziesz pan między inne schowany.
Jeśli
pan z Babcią
Spacerować
nie będziesz się wstydziłZapraszam na przechadzkę z moją Żabcią
Dlaczego poszedłem ?
Sam nie wiem, jak długo jeszcze będę się dziwił.
Minęliśmy Rondel, a ona spytała
Czym słyszał kiedy o tym MarcinieCo nabiwszy garłacza guzem od żupana
Strzela ku dowódcy wojsk obcych, a ten trafiony ginie.
Przeszliśmy Bramę.
Spójrz
mój Złociutki na owe cudaWzdychając, wskazuje mi kolorowe płótna
W tych płótnach miasta zaklęta jest dusza
Spójrz na te malowaną kamieniczkę, jakżeż ten kot okiem do nas mruga.
Na
krzesełku tuż obok, Smutny Pan sobie siedzi
Czarny
beret, kapota, okulary, długa broda Całując ręce, do mej przewodniczki mówi :
Bonjour, Mon Amie, jak się dzisiaj czujemy moja droga ?
Żabcia na mych butach ucięła sobie drzemkę
W słońcu na kocich łbach wróble gwarzą
Smutny Pan z uśmiechem całuje Babci rękę.
O monarchach, posłach, którzy drogą zmierzali królewską
Opowiedzieć by mogły, lecz po co wspomnienia budzić.
Tyle
tu ludzi, tyle ciekawych miejsc
Matejki
dom - mistrza JanaKtoś za kimś próbuje biec
Zapachem kawy kusi Michalika Jama.
Ludzi
mnóstwo, tłum wokół gęstnieje
Wszystek
ku Mariackiemu, ku hejnałowi ciągniePrzedzierać niemal się trzeba, niczym przez knieję
Moja Znajoma zaś w boczną uliczkę mnie wiedzie.
Zapraszam Złociutki
na filiżankę herbaty.
Czwarte
piętro, drzwi rzeźbioneA za drzwiami zupełnie inny świat wspaniały
Wszystko niczym w czasie, niczym w kadrze, zatrzymane.
Tysiącami
iskier słońce tańczy w żyrandolu pereł
Twarze
ze ścian dumnie wzrokiem mierząNa kredensie, podłodze, gdzie bądź, książek leży wiele
Dwa łabędzie tańczące pod wysoką wieżą.
Odbite
w żyrandolu złote skry słoneczne
Ożywiają
tłum zebrany u stóp RatuszaKrakowskich mieszczan, chłopstwa, któż wie kogo jeszcze
Który chłonie, pije słowa nadziei z ust Naczelnika Tadeusza.
Na
innym zaś płótnie, piękne dziewczę
U
stóp wieszcza Adama karmi srebrne gołębieRysy znajome, tak piękne, podkreślone rumieńcami
Zdaje się słychać, jak gołębie gruchają, jak trzepoczą skrzydłami.
Gospodyni
na balkon cienisty zaprasza
W
chińskiej porcelanie chlupocze herbataTymczasem od Mariackiego płynie hejnał po krakowskich dachach
Po srebrzystych, po rdzawych, pośród balkonów tonących w kwiatach.
Starsza
Pani wyciąga album starych zdjęć pełen
Twarze
ludzi wielkich i tak opowieści wieleKażde zdjęcie, to historia, rzeczywistość, cały życia kawał
Tu pogrzeb, teatr, dyskurs uczony, a tam karnawał.
O
wszystkim tym opowiada
To
z łezką w oku, z nostalgiąTo znów ciepły uśmiech doda
Widać, że momentami Ją wspomnienia przykre gnębią.
Gdy
wreszcie pustymi już popołudniem szedłem ulicami
Oczyma
wyobraźni widziałem te scenyI dopiero teraz wydawało mi się czasami
Że czuję, że wiem, gdzie szukać mam tej aury, tej krakowskiej atmosfery.
Czym
że by były stare krakowskie uliczki
Bez
tych ludzi tak obcych, a tak bliskichKomu miałby tak wspaniale gotować Wierzynek ?
I czy bez kwiaciarek byłby wesoły Rynek ?
I
kiedy następnym razem zawitam do Grodu Kraka
Nie
będę już gonił niczym wariat wariataUsiądę gdzieś, może na Plantach
I gdy kogoś wypatrzę, spróbuję powiedzieć :
Czy
mogę z Panią / Panem porozmawiać
Bo
kiedy żółcienie się tak pięknie żółcąI wiosną zieloną śmieje się trawa
Tak bardzo chce się po prostu z kimś porozmawiać.
Tak pięknie mokniesz na deszczu
Za oknem zimno, ponuro, pada deszcz. Ciężkie krople tańczą z wiatrem, wystukują dziwny rytm.
Ten deszcz przypomniał mi dawne czasy, gdy Ktoś kto w tamtym czasie był bliski memu sercu, też tak moknął na deszczu. Napisały mi się wtedy takie słowa:
No i niebo też dzisiaj smuci
Werblami kropel po dachach nuci
Otula świat cały mokrym płaszczem
Niespokojne kałuże wiatr to targa, to uspakaja, głaszcze.
Ktoś do Ciebie się zwraca, coś mówi
W twoich oczach ciepły blask się zbudził.
Każdy by się zauroczył z wielkich wieszczów
Patrząc, jak pięknie mokniesz na deszczu.
W twoich oczach ciepły blask się zbudził
I z kroplami deszczu się pokłócił.
Ten Ktoś mieszka teraz w Krakowie, stąd pewnie za chwilę wygrzebię z mojego brudnopisu coś, co nabazgrało mi się kiedyś w zaciszu pewnej herbaciarni, w jednej z krakowskich starych uliczek.
Ten deszcz przypomniał mi dawne czasy, gdy Ktoś kto w tamtym czasie był bliski memu sercu, też tak moknął na deszczu. Napisały mi się wtedy takie słowa:
TAK PIĘKNIE MOKNIESZ
NA DESZCZU
No i niebo też dzisiaj smuci
Werblami kropel po dachach nuci
Otula świat cały mokrym płaszczem
Niespokojne kałuże wiatr to targa, to uspakaja, głaszcze.
Kilka
kropel pieści twoją twarz
Mokry
kosmyk odgarniasz kolejny razKtoś do Ciebie się zwraca, coś mówi
W twoich oczach ciepły blask się zbudził.
Ciepły
blask, suszący deszczu łzy
Tak
potrafisz ... tak potrafisz tylko TyKażdy by się zauroczył z wielkich wieszczów
Patrząc, jak pięknie mokniesz na deszczu.
Kilka
kropel pieści twoją twarz
Mokry
kosmyk odgarniasz kolejny razW twoich oczach ciepły blask się zbudził
I z kroplami deszczu się pokłócił.
Ten Ktoś mieszka teraz w Krakowie, stąd pewnie za chwilę wygrzebię z mojego brudnopisu coś, co nabazgrało mi się kiedyś w zaciszu pewnej herbaciarni, w jednej z krakowskich starych uliczek.
Subskrybuj:
Posty (Atom)