wtorek, 3 października 2017

Niedzielny poranek


Kiedy spojrzy się za okno, na skąpany w deszczu świat i na termometr na którym jest słupek rtęci urósł tylko do piątej kreski powyżej zera, to trudno uwierzyć, że ostatni weekend był tak fantastyczny, pogodny, ciepły ...

Wracam więc na chwilę do niedzielnego poranka, kiedy to świat pomalutku budził się do życia, a ja nie mogąc wyleżeć w łóżku wybrałem się na spacer do lasu.

Cisza o poranku ... tak do końca nie jest ciszą w dosłownym tego słowa znaczeniu. Bo ona ma swoje brzmienie, ma swoją melodię. Oczywiście nie ma tego zgiełku codziennego życia, natłoku radiowych dźwięków czy dzwonków wszechobecnych telefonów. Ale jest szum wiatru w koronach drzew, szelest liści pod stopami, szmer strumyka ukrytego gdzieś w zaroślach, krzyk dzikich gęsi sunących dostojnie po niebie, melodia kościelnych dzwonów zapraszających na pierwszą mszę ...

Uwielbiam ten moment dnia ... zwłaszcza jesienią, piękną, zimną ale zarazem słoneczną, przesiąkniętą swojskimi zapachami. Idąc przed siebie, gdzie oczy poniosą, chłonę to wszystko i mam czas by uspokoić skołatane myśli ...

Pytacie jak było? no tak po prostu jak w tych słowach i obrazach ...


Jesienny spacer o poranku
Cisza tulona mgłami słodko dzwoni w uszach
Kluczem dzikich gęsi otwiera ktoś drzwi poranka
Słońce w codzienną wędrówkę wydaje się ruszać
Polne kwiaty usychają w splecionych nocą wiankach.


W mokrych kałużach przeglądają się smukłe sosny
Na ścieżkach ktoś barwne dywany poukładał z liści
Krasnalom przybyło grzybowych domków radosnych
Obok pająk zmarznięty suszy przemoczone rosą sieci.

Jesień nieśmiało próbuje czarodziejskiej palety
Barwiąc nam świat żółcią, czerwienią i brązem
Słońce te barwy promieniami zaplata w bukiety
A ja tym porankiem dzielę się z zaspanym kretem.


































niedziela, 17 września 2017

Spacer po Leuven


 

Za oknem wrześniowa plucha, smutno, mokro. Nic więc dziwnego że uciekam myślami do bardziej przyjemnych, słonecznych i ciepłych wspomnień. To czerwcowy spacer po Leuven.

Leuven, miasto w Belgii nad rzeką Dijle, stolica prowincji Brabancja Flamandzka. To właśnie tutaj mieliśmy trzydniową bazę wypadową w trakcie wyjazdu do siedziby Europarlamentu w Brukseli.

Po przyjeździe do Leuven i zakwaterowaniu w hostelu mieliśmy możliwość zwiedzenia miasteczka. A było naprawdę co zobaczyć. 
Wspaniała architektura, przebogate zdobnictwo, wiele śladów przebogatej historii. Pierwsza wzmianka o Leuven pochodzi z 891 roku, kiedy to armia wikingów została tu pokonana przez Germanów. Leuven od XI do XIV wieku było najważniejszym ośrodkiem handlowym księstwa Brabancji.


W mieście tym założony największy i najstarszy uniwersytet w krajach Beneluksu
– Katolicki Uniwersytet Lowański, założony w 1425 roku i zreorganizowany w 1835. W roku 1970 uniwersytet został podzielony na niderlandzkojęzyczny(Katholieke Universiteit Leuven), który pozostał w mieście, i francuskojęzyczny (Université Catholique de Louvain), który przeniósł się do nowo wybudowanego kampusu w Louvain-la-Neuve.
Na zdjęciu obok wspaniały gmach uniwersyteckiej biblioteki. Biblioteki, która zniszczona w trakcie pierwszej wojny światowej na skutek bombardowania niemieckiego, została odbudowana w nowym miejscu dzięki pomocy finansowej USA i niemieckim reparacjom wojennym. Odbudowany gmach został całkowicie zniszczony podczas drugiej wojny światowej, tym razem od bomby alianckiej. Po wojnie została ponownie odbudowana i dziś stanowi symbol okrucieństwa wojny i solidarności aliantów.

Historia i nowoczesność, bo
Leuven jest jednym z centrów Węzła Wiedzy i Innowacji (Sustainable Energy) Europejskiego Instytutu Technologicznego. W projekcie uczestniczą też uczelnie i przedsiębiorstwa z Hiszpanii, Holandii, Niemiec, Polski i Szwecji. Udział w projekcie pozwala na tworzenie zupełnie nowych technologii i ich transfer do biznesu na ogromną skalę. 

My mieliśmy możliwość zobaczenia przede wszystkim historycznej części miasta ...









wtorek, 18 kwietnia 2017

Zimowy trakt




Przewrotny ten świat cudacznie
Na przekór idący pod wiatr
Nie wiesz czym się poranek zacznie
Dokąd zaprowadzi dzisiaj trakt.

A trakt ten dzisiaj zaśnieżony. Gdyby to był listopad czy grudzień, pewnie cieszylibyśmy się ze śnieżnej pierzynki, która pokryła wszystko dokoła. I mimo tego, że wiadomo jak to jest z kwietniem - pletniem, chciałoby się już ciepełka, ptasich trelów, barw wiosny.  A tym czasem wszystko znów na biało … mam nadzieję, że to tylko tak na chwilę ...