Pierwszy czerwcowy weekend upłynął mi roboczo. Pomijając
fakt, że w piątek musiałem być w pracy, pozostałe dni też były bardziej robocze
niż poświęcone wypoczynkowi. No cóż, takie są uroki działki … zawsze jest coś
do zrobienia, naprawienia, przesadzenia, przekopania, podlania, skoszenia itd. itp.
Ha, żeby to jeszcze na swojej działce …
W sumie tylko poranki miałem dla siebie … tyle tylko że
jakieś głupie przeziębienie i alergiczna gorączka, skutecznie zniechęciły mnie
do porannych wypraw. W efekcie zostało mi siedzenie na werandzie, gdzie
opatulony w śpiwór wsłuchiwałem się odgłosy budzącego się poranka.
Fakt, uwielbiam
takie chwile. Słońce powoli wyłania się zza drzew, dotykając kolejnych partii
ogrodu. Wszystko wokoło nabiera blasku. Promienie słoneczne budzą wspaniałe rozbłyski w kroplach rosy,
zawieszonej na liściach, źdźbłach trawy, w płatkach róż i innych kwiatów. Wśród
traw odbywa się poranna krzątanina … wszystkie stworzenia, które pogardliwie
nazywamy robactwem, gdzieś śpieszy, pełznie, biegnie na krótkich odnóżach,
tylko w sobie wiadomym kierunku i celu.
Kielichy kwiatów tańczą pod dotknięciem
pszczół i bąków. Z każdej strony słychać ptasie pogawędki, tylko nie wiadomo
czy to ptasie plotki czy kłótnie. Nie miałem sił ani chęci sięgnąć po aparat i mierzyć do
uganiającej się w pobliżu ptasiej gawiedzi. A było w czym wybierać … sikory,
rudziki, kosy, szpaki, trzciniaki, wilgi, gdzieś w głębi lasu słychać kukułkę.
W ciągu czterech weekendowych dni udało mi się może ze dwa
razy podnieść aparat do oka.
Bywa i tak ...
Idą za mną polne dróżki
OdpowiedzUsuńMaki, chabry i ostróżki.
Idą za mną srebrne żyta
I skowronek co dzień wita.
Dzwonią kłosów złote łany,
Łąki ścielą swe dywany.
Pachną sady woskiem, miodem.
Idą za mną lata młode
Szumne lasy, czyste wody,
Człowiek w sercu zawsze młody.
/ Leokadia Kopiczko/
Pięknie:) pozdrawiam*