wtorek, 19 maja 2015

Zapałki z Czarnym Kotem


Gdyby spytać przeciętnego Polaka z czym kojarzy mu się Częstochowa, pewnie w pierwszej kolejności wymieniłby Klasztor na Jasnej Górze. Ale okazuje się, że w Częstochowie można znaleźć również przemysłowe perełki. Jedną z takich „perełek” odwiedziłem wczoraj z moimi podopiecznymi z Klubu Seniora MACIEJ, który prowadzę w Chorzowie Maciejkowicach.
Zazwyczaj tak układamy program wycieczek, by móc zarazem zobaczyć jakąś atrakcję turystyczną oraz skorzystać z dobrodziejstw natury, urządzając biwak, majówkę. Tym razem też tak było. Naszym celem turystycznym było Muzeum Produkcji Zapałek w Częstochowie.
Myślę, że niewielu jest takich osób, które by chociaż raz w życiu nie miały do czynienia z pudełkiem zapałek, na wieczku którego pręży się czarny kot, tzw. Black Cat. To właśnie podstawowy produkt  Częstochowskich Zakładów Przemysłu Zapałczanego S. A. Do niedawna działające Zakłady, od 2002 roku zostały zamienione w muzeum.
Fabrykę zapałek w roku 1881 wybudowali niemieccy przemysłowcy Julian Huch i Karol von Gehlig. W roku 1912 nowym właścicielem fabryki zostaje Towarzystwo Akcyjne W. A. Łapszyn z Petersburga z Zarządem na Królestwo Polskie w Warszawie. Polskie Towarzystwo Przemysłu Zapałczanego S.A., powstałe w 1922 roku, wykupiło Fabrykę a z inicjatywy Ministra Skarbu Władysława Grabskiego, który utworzył Polski Monopol Zapałczany w roku 1925 częstochowska fabryka została wydzierżawiona Spółce Akcyjnej do Eksploatacji Państwowego Monopolu Zapałczanego, będącej właścicielem do wybuchu II wojny światowej.
Sam obiekt sprawia w pierwszej chwili przygnębiające wrażenie … szare bure hale, korytarze, z odpadającymi wielkimi łatami starej farby. Natomiast na pewno ogromnym plusem jest prezentowany park maszynowy - sprawna zabytkowa linia technologiczna z lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku. W trakcie zwiedzania muzeum można obejrzeć projekcję trzyminutowego filmu „Pożar zapałczarni” z 1913 roku - najstarszego zabytku polskiej kinematografii. Prezentowany jest również film pokazujący sam proces produkcji zapałek. To niesamowite ile czynności należy wykonać by uzyskać mały patyczek zapałki.

 
 
 
 
Ciekawostką jest mini wystawa „rzeźb z jednej zapałki”. Poniższe zdjęcia nie oddają w pełni pomysłowości autora tych prac. Dodatkowym utrudnieniem przy robieniu zdjęć było to, że „rzeźby” te były prezentowane w oszklonej gablocie.






 

No cóż, jeżeli znajdą się fundusze, które pozwolą odnowić zwiedzane obiekty i podnieść je do odpowiedniego standardu, z „perełki” pewnie powstanie całkiem porządna perła Śląskiego Szlaku Zabytków Techniki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz